CZĘŚĆ VI Dzieńdobrywieczór ( dlatego, że nie wiem kiedy odczyta Pan tą wiadomość :)! )
Dostałam dziś od Pana w Lublinie na Krakowskim książeczkę (prezent i jest mi za to niezmiernie głupio, że nie
zapłaciłam, ale miałam wyliczone na busa..) po której czuję się jak po mega wielkim zastrzyku z endorfin :)
Nawet nie zdaje sobie Pan sprawy jak bardzo poprawił mi tym humor, szłam przez podzamcze
śmiejąc się do siebie i do innych :) zaraził mnie Pan bombowo kosmicznie pozytywną energią :)
Książkę zaczęłam czytać czekając na autobus a skończyłam na klatce schodowej pod drzwiami babci :)
Bardzo ale to bardzo bardzo za nią dziękuję i może być Pan pewny - nie zamieni się w zbieracza kurzu na półce- będę ją pożyczać każdemu!
( tak nawiasem..babcia była tak ciekawa co czytałam gdy widziała mnie z okna że od razu jak tylko weszłam przekartkowała ją i powiedziała, że tak lekko i przyjemnie się czyta, że koniecznie muszę ją jej zostawić :) )
Może mnie Pan nie pamiętać ale ja na pewno Pana nie zapomnę i już teraz wiem, że to dopiero początek fascynującej przygody z Pana twórczością.
Serdecznie pozdrawiam i wysyłam sto tysięcy pozytywnych myśli!
Marta :)
Staś!
Dziękuję Ci, że jesteś i za dzisiejsze Wyjątkowe i pełne Miłości spotkanie.... i cieszę się, że miało
ono miejsce właśnie w Krakowie :)
Uściski
Patrycja :)
P.S
Ksiązka wspaniała, przypomniała mi wiele i utwierdziła, że nie jestem sama :)
Staszku (czy mogę po imieniu?)
Miałam dziś szczególny dzień. Od rana czułam w sobie ŚWIATŁO (i nie piszę tego zasugerowana późniejszą lekturą...)
Wiedziałam, że jest to Światło i czułam się przepełniona płynącą z niego radością. Po dłuższym okresie jakiegoś zamroczenia.
Przy okazji, “przypadkiem” znalazłam się dziś na targach książki i natknęłam się na stoisko promujące – nieznaną mi dotąd – dianetykę. Zachęcona przez kolegę, poddałam się “testowi na stres”. Pan, który robił pomiary, wyglądał na nieco skonfundowanego, bo ruch strzałki na mierniku najwyraźniej cały czas wskazywał na brak wspomnianego stresu. Dopytywał się o jakieś szczególne, trudne wydarzenia... Jakoś mu to nie pasowało do układanki i wreszcie zapytał, czy biorę jakieś leki. Zdziwiłam się nieco, wiec uściślił, że ma na myśli psychotropy. Na to ja, że mam takie naturalne, w środku...
Czyżby to Światło tak działało? No i potem, choć było późno, poczułam, że muszę jeszcze wyjść z domu... Trafiłam na Oławską i zaczepił mnie chłopak, jak spodziewałam się, z prośbą o dołożenie się do biletu (niedawno przydarzyło mi się na Oławskiej takie zdarzenie). Okazało się jednak, że zapytał, czy lubię czytać. Trochę, żeby go zbyć, szybko odrzekłam, że tak i pomknęłam dalej, sądząc, że chce mi wcisnąć lekturkę z serii “Hare Krishna” czy “Reinkarnacja”. Tymczasem on nie dał za wygraną, pobiegł za mną, zapytał o poezję - i wręczył swój tomik wierszy. Czekałam jeszcze na prośbę o wsparcie, ale – ku swojemu zaskoczeniu - nie doczekałam się... Bardzo mnie to poruszyło. Wiedziałam, że w mojej obecnej, raczej desperackiej, sytuacji finansowej nie kupiłabym żadnej rzeczy, której pilnie nie potrzebuję... Chłopak wspomniał jeszcze o swojej stronie www i polecił książkę “Światło”, jako najlepszą w jego dorobku.
Po powrocie do domu zerknęłam na tomik wierszy, ale nie zabrałam się do lektury, tylko zajrzałam w Internet na ową stronę z twórczością. Wiedziona ciekawością, ściągnęłam plik “Światło” – i wsiąkłam. Nie mogłam się oderwać od lektury, dopóki nie przeczytałam całości. Tak jakbym wszystko to już skądś znała. Jak to wszystko się stało, nie wiem. Nie lubię się rozpisywać, ale to musiałam napisać, choć na szybko i nieskładnie... Czasami przydarzają mi się “dziwne” historie i za każdym razem czuję, że otarłam się o coś, czego nazwać nie potrafię, ale co JEST...
Dziękuję, Staszku.
Z Miłością,
Ewa z Wrocławia
Trochę się wstydzę bo pierwszy raz piszę coś takiego.
Czuję jednak, że powinnam podziękować jeszcze raz za książkę okazała się skarbem w moich rękach.
( dał mi ja Pan w Bydgoszczy ,,Światło'')
Zmieniła mój pogląd na świat, otworzyła oczy.
Zawsze mi czegoś brakowało, ciągle mało, byłam niezadowolona.. chyba brakowało mi miłości.
Teraz już wiem, że mam wszystko i mogę wszystko.
Cieszę się z każdego dnia, z każdego listka na drzewie..
Chciałabym każdemu przesyłać uśmiech, tylko chwilami mi smutno..
Gdy chodzę ulicami Bydgoszczy widzę bardzo dużo smutnych ludzi, ich oczy mówią wszystko, nie uśmiechają się.
Nie wiem jak pomoc, czuje się bezsilna.
Chciałam jeszcze dodać, że po przeczytaniu książka wywołała u mnie tyle emocji, ze aż się popłakałam. To było oczyszczające.
Na pewno przeczytam wszystkie Pana książki, uzależniłam się od ciepła bijącego z pańskich słów.
Życzę z całego serca dalszych sukcesów.
S
Witam jeszcze raz :) wiersze mmm . . . to jest jak brak slowa do wyrazenia jak trafilo do mnie kocham cie bez tchu i . . .znow placze a ten wiersz z 27strony to jest jak marzenie o takiej miarze milosci bez miary czytam to kilkanascie razy w przerwie ciszy gdy corcia spi i czytajac to czuje sile tych slow . . .bardzo tez ciekawi mnie co oznacza buntownik swiatla generacji indygo
Witam, otrzymałam dzisiaj od Pana książkę "Światło" na poznańskim deptaku. Przeczytana jednym tchem w drodze do i z szpitala oderwała mnie od szarej, złej, pozbawionej miłości rzeczywostości za co serdecznie chciałam podziękować. Co prawda, teoria o obcych rządzących naszym światem mnie zaskoczyła, ale dzięki temu na mojej twarzy pojawił się dawno nie widziany uśmiech. Treść książki mnie zachwyciła. Najbardziej zaintrygował mnie rozdział zatytułowany "Bunt". Rodzi się tutaj pytanie: Czy otrzymał Pan maila zwrotnego? Z chęcią zapoznałabym się z nim jeśli nie ma Pan nic przeciwko temu.Jeszcze raz serdecznie dziękuję za powiew świeżości w moim życiu.Pozdrawiam serdecznie,
K
Dzień dobry,
Chciałbym podziękować Panu za sprezentowaną książkę. Niestety nie mogłem się Panu odwdzięczyć, nawet symbolicznie. Dlatego postanowiłem napisać i wyrazić uznanie dla tego co Pan robi, myślę, że nie jest ważna ideologia, czy też enigmatyczna otoczka uniwersum i istot pozaziemskich, o których (ciekawie zresztą) Pan pisze. Najważniejsze jest to, że to co Pan robi jest niezwykle pozytywne i równie pozytywnie na mnie wpłynęło. Bardzo się cieszę, że mogliśmy się spotkać! Życzę dalszych sukcesów literackich, spełnienia chyba nie muszę życzyć bo wydaje mi się, że robi Pan to co kocha i jest Pan już wysoko ponad tym naszym smutnym, kapitalistycznym, zmarketyzowanym świecie, który równie zaciekle jak Pan krytykował Boudillard :).
Pozdrawiam serdecznie,
Bartosz Nowak
Niech się do Ciebie "kleją" wszystkie CUDA TEGO ŚWIATA...
Rozdajesz "Światło". Jesteś Światłem. :)
Czujemy podobnie... Oby Nas było więcej i więcej...
Karolina
Gościu proszę o kontakt.Kupiłem od Ciebie Światło w kwiaciarni w przejściu podziemnym w środmieściu w Warszawie.Jest super ,że są tacy jak Ty .Gdzie teraz bywasz? Zapraszam.
Dobry wieczór. Chcę podziękować Panu za książkę, która trafiła w moje ręce w ten sposób, że najpierw wręczył ją Pan mojemu synowi Antoniemu. Antoni zaś, a miało to miejsce w dniu dzisiejszym, po powrocie do domu dał mi książkę i powiedział, w jaki sposób stał się jej posiadaczem. Książkę już przeczytałam i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona jej zawartością. Wszystkie Pana myśli są mi bliskie, toteż całe dzieło przeczytałłam z wielką przyjemnością. Najbardziej podoba sie mi wspomnienie o jabłoni, której gałąż ochronił Pan przed zniszczeniem. Ja również miałam taki roślinny epizod-zwichnęła się łodyżka geranium i oparłam ją o brzeg innego listka, żeby łodyga była wyprostowana i soki roślinne mogły bez przeszkod krążyć w tym właśnie listku. Proszę sobie wyobrazić, że wszystko złozyło się pomyślnie, na łodyzce pozostało małe. brązowe zbliznowacenie a listek nadal jest zielony. Miało to miejsce jakieś pół roku temu i od tego czasu, gdy tylko ta łodyżka przechyli się w dół, to stosuję tą metodę nadal i liść jest zdrowy i nadal żyje.Pozdrawiam Pana bardzo sredecznie, życzę dobrego czasu a wszystkie pozostałe książki Pana przeczytam niebawem-już zamówiłam je w zaprzyjażnionym antykwariacie i księgarni. Muszę tylko na nie poczekać, ale tak się składa że jestem cierpliwa.
Katarzyna
Dzień Dobry,
Spotkaliśmy się ostatnio na dworcu w Krakowie , przy Galerii Krakowskiej i sprzedał mi Pan książkę pod tyt. "Światło". Powiedział Pan ,że to nie jest przypadek i rzeczywiście. Ta książka była mi potrzebna jak powietrze , tak we wszystkim się zapętliłam , że zapomniałam ,że tak myślę i czuję, że to wszystko jest mi nadal takie bliskie. Serdecznie dziękuję za tę wspaniałą lekturę, mój przyjaciel również. Szkoda ,że się tak w momencie skończyła.
Na pewno będę do niej wracała i proszę o więcej. Tacy ludzie powinni pisać i budzić ludzi . \ Pozdrawiam serdecznie , życzę sukcesu i miłości.
Agata
Witam,
spotkaliśmy się w pt rano w Szczecinie. Kupiłam od Pana za bardzo symboliczną kwotę książkę, choć po jej przeczytaniu uważam, że jest warta o wiele więcej. Rozdział IV cudowny, dawno nic mnie tak nie wzruszyło. Muszę przyznać uczciwie, że miałam dziwny lęk i opór co do książki dlatego od pt zbierałam się żeby ją otworzyć. Dziś jednak, gdy po nią sięgnęłam, nie mogłam się oderwać. Może mój lęk wynikał z tego, że często jesteśmy nagabywani do kupna czegoś na ulicach z czego później nie jesteśmy zadowoleni albo jesteśmy werbowani do jakichś grup... Niestety.... Aaa i dziękuję za pt spotkanie, sprawiło mi przyjemność i skutkowało pojawieniem się uśmiechu:) Mam nadzieję że w pt był Pan moją "dobrą wróżką" i zaliczę egzamin na który szłam strasznie zestresowana :) Jak Pan "wybiera" osoby do których podchodzi? Jestem z natury dociekliwa:) Jestem ciekawa czy czuje Pan, że "musi" podejść? Jestem szczerze zafascynowana Pana sposobem na życie.
Pozdrawiam
Dorota
Witam,
w lutym był Pan w Łodzi i w M1 spotkał Pan moją mamę, która kupiła Pańską książkę. Gdy skończyła ją czytać oddała ją mi. Szczerze nie wiem co dokładnie napisać, ale chciałabym pogratulować i podziękować za to co Pan zrobił. Chodzi mi o to, że po przeczytaniu tej książki ogarnęło mnie ogromne szczęście i obudził się zapał do życia, który od dłuższego czasu był uśpiony. Cieszę się, że miałam szansę na przeczytanie tej książki, bo coraz mniej jest ludzi którzy potrafią bezinteresownie rozdawać uśmiechy i pozytywną energię wszystkim napotkanym osobom. Staram się być dobrym człowiekiem, który potrafi cieszyć się z rzeczy prostych i pozornie błachych, chociażby z bosego spaceru po nagrzanej słońcem ulicy i stwierdzeniu że niebo jest tak niebieskie jak przecież być powinno. Jednak im jestem starsza i im więcej widzę tym większy ogarnia mnie smutek. Zaczynam dostrzegać, że bardzo wiele osób zapomniało jak to jest śmiać się do rozpuku, zrobić coś szalonego czy pozwolić sobie na zdjęcie maski, którą zakładają gdy wychodzą do świata poza ich czterema ścianami. Osoby na studiach zajęte są przygotowaniami do obrony licencjatu i mają dla wszystkich coraz mniej czasu. I czuje się jak wypalająca się żarówka, gdy dociera do mnie, że ja kiedyś też moge stać się jedną z nich i nie dostrzegać gwiazd i pojedynczych płatków śniegu, bo coraz częściej wieczorami, gdy jestem sama ze sobą dochodzę do wniosku, że każdy dzień jest taki sam a przecież jestem dopiero u progu podróży. Jednak po lekturze Pana książki, poczułam się tak jakbym oddychała poraz pierwszy! Świat znów nabrał rumieńców a mnie rozpierało najpiękniejsze uczucie na świecie - miłość w swej czystej, niczym nie zmąconej formie. I za to będę zawsze Panu wdzięczna, bo dzięki tej książce jeśli znów dopadnie mnie szare, zwykłe "tutaj", będę mogła na nowo się z niego wyzwolić. Dziękuję, dziękuję za wszystko.
Witam.
Pisemny tryb porozumiewania się nie jest moją mocną stroną a jednak skusiłam się by napisać. Zostawił Pan pewien ślad po swojej wizycie nie mam na myśli tylko książki ;) jest coś jeszcze jakiś rodzaj ciekawości Pana osobą, wielu pytań, ale przede wszystkim uśmiech na mojej twarzy. Przeczytałam ”Światło” i Wiersze, które dostałam i zastanawiam się skąd u Pana tyle ciepła, miłości, wyrozumiałości, spokoju (mam na myśli chociażby opisaną sytuację z ochroniarzami w jednym z centrów handlowych - napotyka Pan przeszkody, ale mimo to szuka pozytywów i skutecznie dąży do celu). Jak również pewności siebie i wiary w te przedsięwzięcie. Można powiedzieć, że przecież nic wielkiego Pan nie robi tylko „promuje swoją twórczość” ale przy tym rozdaje Pan naprawdę niezłą dawkę pozytywnego myślenia ;) Zdarza się, że ktoś stara się dać od siebie jak najwięcej dobroci, miłości jednak są ludzie, którzy nie dostrzegają włożonego trudu by polepszyć stosunki miedzy sobą i lekceważą wszystko. Osoba, której zależy, traci wiarę w innych oraz w siebie i ma coraz mniej do zaoferowania. Przestaje wierzyć w swoje możliwości i chęci „rozdawania miłości” maleją. A Pan idzie dalej ;) Nie ze wszystkimi stwierdzeniami i poglądami bym się zgodziła, ale właśnie to jest piękne, że każdy jest inny i inaczej patrzy na świat w przeciwnym razie byłoby za nudno ;) Chciałam tylko podziękować za wizytę i bardzo cieszę się, że miałam okazję usłyszeć i chociaż troszkę Pana poznać. „Nie ma przypadków” - może coś w tym jest ;) Nie wiem nawet czy to Pan przeczyta kolejny z wielu listów od osoby pozytywnie zaskoczonej dzięki Panu, w każdym razie dziękuję za wywołanie uśmiechu na resztę dnia i życzę powodzenia i spełnienia marzeń. Bardzo pozytywny z Pana człowieczek ;))
Pozdrawiam: Patrycja z Gdańska ;)
Witam, Kilkanaście sekund temu skończyłam czytać Pana książkę - "Światło". Tak szczerze - jest mi głupio, że zapłaciłam tylko 2 zł - było mi wtedy i jest mi teraz. Przeważnie tak mam, że jak ktoś mi coś oferuje, a wiem, że kasa jest odliczona mówię grzecznie "nie". Dziękuję za zaskoczenie uśmiechem i miłością. Było ją widać. Cieszy mnie to ogromnie, ponieważ bardzo mało pozytywnych uczuć sobie dzisiaj przekazujemy. Dlatego właśnie kocham wariatów i artystów pełnych "skaczącej miłości". Chce Pan dawać radość i myślę, że Pan ją daje ... a dzisiaj Pan mi pomógł. Bardzo. Czuję, że stoję na jakimś rozdrożu. Miotam się. Dzięki Pana słowom odzyskałam na chwilę spokój. Dziękuję za piękną podróż, uśmiech i dedykację, której rozczytać nie umiem :D
Miałam wrażenie, że odszedł Pan w pośpiechu do innej osoby ... a ja w szoku nie zdążyłam powiedzieć nic ... Przepraszam - jak mój mózg analizuje sytuacje to w towarzystwie obcych osób (przynajmniej w ciągu pierwszych minut) tylko się uśmiecham. (Podobno po tych pierwszych minutach już nie mam trudności w złapaniu myśli ;) )
Czuję niedosyt. Czekam na przytulaśne słowa.
Z poważaniem,
Kasia Domin - ta spod maka na Wrocławkim rynku :) (głuptas ze mnie - pewnie było sporo tych osób na rynku niedaleko maka - ale to nic :D )
...
zaskakujące spotkanie...
niby w biegu i takie nieuważne, a jednak zastałe i zapamiętane..
wyrwana z tłumu, zatrzymana, obdarowana podwójnie wierszem i słowem...
zdaje się,że zapomniałam podziękować...
stąd tu i teraz - dziękuję...
za każdą literę ,słowo,które tworzą pozytywną myśl...i za spotkanie w biegu... pozdrawiam ciepło, życząc uśmiechu...
...ja,ta najmniejsza z tłumu marszałkowakiej ulicy
|