Dzień dobry:). Miesiąc temu zechciał Pan odwiedzić przeurocze miasto jakim są Kielce. Mam nadzieję,że lokalizacja, urbanistyka,siedem wzgórz i dużo zieleni zadowoliły Pana odczucia estetyczne. Nie wiem jak długo przebywał Pan w tym urokliwym miejscu... zapewniam jednak,że za krótko aby je w pełni poznać i docenić miejcsowy koloryt lokalny;).Jeśli kiedykolwiek będzie Pan dysponował wolnym czasem-zapraszam serdecznie-służę za prywatnego przewodnika;). Pozdrawiam ciepło;). P.S.Dziękuję za książkę.Miłego dnia.A
Dopalam szóstego papierosa, kończę czytać Otwarcie, jestem zdumiona. Porywająca opowieść, przepleciona metafizycznym dyskursem z własnym wnętrzem. Bardzo podoba mi się fuzja barw ćmiących różnymi odcieniami. Niezwykła melodyjność tekstu czyni z niego psychodeliczną mantrę, piękno której, można by kontemplować.
Dziękuję za ofiarowanie mi Pańskiej książki.
Gdybyś to Ty wyraził to, co chcę powiedzieć- byłoby ładnie i składnie!
Twoja poezja trafia do mnie.
Rozmyślałam, czy to przypadek, że jestem jedną z obdarowanych przez Ciebie osób?
Choć uważam, że nic nie dzieje się bez powodu!
Cóż!Miło pomyśleć, że istnieją młodzi ludzie, których celem nie jest posiadanie, lecz przeżywanie...
Witam:)
spotkaliśmy się dzisiaj w okolicach zielonogórskiego ratusza... taka wysoka blondynka, biedna jak kościelna mysz, co nawet na książkę nie miała...
Kiedy zaczęłam czytać parenaście metrów dalej... te same słowa, pocałunek dłoni...:)
Nadrobię zapłatę za te cudnie poskładane słowa... :)
Pozdrawiam... Podobno WRAŻLIWEGO :)
K
Witam,
przez przypadek przeczytałam Pańską książkę OTWARCIE. Koleżanka dostała ją od Pana w jednym z wrocławskich supermarketów. Trafiła w moje ręce i naprawdę mi się spodobała. Już długo żadna książka nie zaciekawiła mnie tak bardzo że całą czytałam bez przerwy
pozdr
Dziękuje za podarowanie książki. Zajęła mi nieco ponad drogę do domu i powiem szczerze pierwszy raz droga minęła mi tak prędko i ciekawie. trochę poplątana chronologia, ale to chyba dobrze wtrącenia zmuszają do przemyślenia tego co się czyta i skupienia. Muszę przyznać, że książka intrygująca jak sam autor. Mogę powiedzieć, że tą książkę przeczyta więcej osób niż by się wydawało. Pozdrawiam i życzę wiele sukcesów.
Witaj piekny kocie ! Cio tam!? Przeczytalam zaraz po powrocie do domu Teskne za twoim kocim wdziekiem!!! za pare dni jade ,mam nadzeje ze wroce. Zadzwon jak bedziesz kiedys w pozn.
Witaj,
W sumie, to nie bardzo wiem dlaczego do pana piszę. Czy skłoniła mnie do tego pańska prośba o to żeby wyrazić moją opinię, czy też sam przekaz książki, nie wiem. Ale od kiedy przeczytałam "Otwarcie" nareszcie się coś we mnie poruszyło...
Podeszłam do tej książki bardzo sceptycznie, bo trochę mnie zdziwiło pytanie o to czy lubię poezję. Na dodatek z moim kategorycznym "nie". Zaczęłam czytać "Otwarcie" w pracy, zaraz po pana odejściu, ale nie mogłam się kompletnie na niej skupić i niewiele brakowało, a ta książka by sobie gdzieś leżała na biurku. Ale gdy wrócilam do domu i jeszcze raz zaczęłam czytać, to zrozumiałam dlaczego to nie wyszło za pierwszym razem. Po prostu trudno jest "słuchać" tego rodzaju książki jeśli słyszy się dookoła tysiące innych głosów. Ale kiedy było już cicho mogłam "wysłuchać" całej historii. I rzeczywiście przeczytałam ją jednym tchem.
Książka mi się spodobała, a zakończenie trafiło do mnie. Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek przeczytam słowa, które tak bardzo chciałam usłyszeć. Jakby pan pozbierał moje chaotyczne myśli i zmienieł je w parę zdań. Jestem osobą, która jeszcze nie potrafi opierać czegokolwiek na uczuciach, raczej pojmuję świat zbytnio poprzez rozum, dlatego z pewnością wiersze by mnie zirytowały, bo ich nie rozumiem ani nie czuję. Ale proza to strzał w dziesiątkę. ;)
Znalazłam coś w "Otwarciu". Nie potrafię konkretnie wskazać o co mi chodzi, ale moje serce się poruszyło i dostałam pewien impuls, zastrzyk odwagi... Nagle wiedziałam jak wydobyć się z otaczającego mnie mroku i wrócić do światła.
W tej chwili wiem, że ta cieniutka książka jest dla mnie o wiele bardziej cenna niż moje ostatnie 2 złote. Dziękuję! :)
B
P.S. Jedyne co mogę zarzucić to, to że nie jestem w stanie odczytać dedykacji! ;p
Witam, Stasiu.
Pozwalam sobie rozpocząć wiadomość od zwrócenia się "na Ty", ponieważ powyższym imieniem opieczętowałeś odpowiedź na mego poprzedniego e-mail''a. A zatem - dałeś przyzwolenie na zrezygnowanie z formy "Pan".
Proponując zakup swej książki, prosiłeś o opinię na jej temat. Mam nadzieję, że mówiłeś szczerze. Oto ona (opinia):
Książkę czyta się z zaciekawieniem- wobec finału, jaki ma nastąpić. To jest plus. Czytając, chciałam już Autora porównać (co moim zdaniem jest komplementem :) do "Buszującego w zbożu" (Twoja książka jest w mym poczuciu lepsza) i literackiego rodzynka: "Ulubionej gry" Leonarda Cohen''a (tu Leonard wypada sprawniej, więcej dojmująco; lecz Staś ma porównywalny, nowatorski potencjał, co osobiście poczytywałabym jako zaszczyt). Skąd te nawiązania? Twoja książka oddaje niepokoje młodości; to zacna cecha u artysty: ukazać, co już minęło, lecz niegdyś było żywe i uformowało nas, zdeterminowało jako człowieka-jednostkę. Błędy młodości należy wybaczać- przede wszystkim sobie samemu. To zacna konkluzja wskutek Twojej ostatniej książki... Minusy? Są błędy ortograficzne, głównie interpunkcyjne. Jest również podprogowy przekaz, iż zdecydowałeś się na oddziaływanie prozą, ponieważ mniemasz, że za pośrednictwem czystej poezji pozostaniesz niezrozumiany- takie stanowisko twórcy mnie obraża
i tym samym dyskryminuje, kwalifikując w sposób odgórny jako idiotkę (którą de facto nie jestem, a jeżeli popełniam niniejszym lapsusy stylistyczne: wiń moje przepracowanie, nie intelekt). Na koniec swojej, szczerze- dobrej książki- umoralniasz, przybierasz dydaktyczny ton wobec czytelnika (którego nawet nie znasz, gdyż wbijając się, wkraczając osobiście w tłum, musisz się liczyć wyłącznie z POTENCJALNYM czytelnikiem; trudno tu bowiem mówić o rzeczywistym wniknięciu w odbiorcę). To mnie deprymuje, a i niemal unicestwia (duchowo). Oto prawda: ktoś, kto ośmiela się przedstawiać jako poeta, literat, pisarz (jest to jednoznaczne ze słowem: "artysta") - nigdy nie ośmieli się sięgnąć po "techniki uświadamiające". Artysta (jak mówisz o sobie: poeta): tylko rejestruje rzeczywistość, próbując dotrzeć do istoty życia, jego esencji i sedna zjawisk, i prawdy (jedynej i absolutnej; bo ile oblicz może posiąść prawda? Jedno...). Artysta nigdy nie strofuje człowieczej duszy, nie upomina j
ej o nic, nie wytyka i nie straszy. Artysta- ukazuje, opowiada, otwiera skostniałe głowy i serca. Otwiera, lecz nie nakazuje, nie nakłania. A Ty nakłaniasz. Ponadto zowiesz się imieniem "pustelnika", "ascety", "mistyka", zaś wybywasz w tłum, i brniesz w ów tłum, chcąc przekonać go do własnych racji. Czyń to, jeżeli taka Twoja wola i sens. Ale dlaczego w takim razie podchodzisz do ostatniego sklepu w hiper-obiekcie handlowym, mając tylko JEDNĄ, OSTATNIĄ książkę w zanadrzu? Wspominam o tym, gdyż dla mnie- Twojego dzieła już nie wystarczyło :( Pojawiłeś się w moim sklepiku w Łodzi, lecz egzemplarz lektury Twojej trafił się w ręce mej współpracownicy. Nie powinno tak się stać, jeśliś zdecydował się na bezpośrednie oddziaływanie w społeczeństwie... ja bym tak nie postąpiła: na koniec rozdawania dzieła, proponowania, sprzedawania- pozostawiłabym sobie zawsze dwie książki (parzyście:), aby móc rozdysponować je jednocześnie, nie zasmucając, nie ignorując nikogo... Nie umiem odżałowa
ć, że nie mam Twojej dedykacji .
Z sympatią, szacunkiem i jednoczesną rezerwą,
J
(pisarz, malarz, poeta).
Wszystkiego dobrego, Stasiu,
działaj dalej :) Z całego serca życzę Ci spełnienia prywatnej misji, aczkolwiek nie sądzę, by "autentyczny poeta" kiedykolwiek w dziejach ludzkości celowo kształtował się na misjonarza. Lecz proszę, byś nie poczytał mnie źle i/lub w sposób odgórny. Piszę do Ciebie te słowa nader uczciwie, ponieważ Twój głos, Twoja twarz, Twoje słowo, Twoja książeczka- nie mogą ujść mojej pamięci i wyobraźni. Jeśli faktycznie jesteś pisarzem, jak ja, to powinno być dla Cibie najcenniejsze: zapadasz w pamięć, nie wolno pozostać wobec Ciebie obojętnym. Chcę dodać: pielęgnuj to, ale nigdy nie wykorzystuj (ja chciałabym powiedzieć to samo- samej sobie :).
Z całego serca:
wszystkiego dobrego
życzy J :)
Witam Poetę.
Właśnie przebrnełam przez owy tytułowy tomik poetowej prozy, w którą niestety nie udało mi się zaopatrzyć osobiście.Sądze jednak że tak miało być. A posiadając szczodre koleżanki ow tomik w swoje ręce dostałam.
Mhhhh.... Dlaczego piszę?
Tak naprawdę nie znam odpowiedzi na to pytanie?
Nie będę owijać w bawełnę i przyznam się że do przeczytania zachęciła mnie twarz samego autora.Sam autor ma pewnie świadomość tego jak owo oblicze działa wizualnie na potencjalne czytelniczki.Zapewne nie będę pierwszą która stwierdziła ten tak oczywisty fakt.Tak to już jest że pierwsze wrażenie decyduje o całej reszcie.
Więc zasiadłam do lektury. Zasiadłam z ciekawością i ekscytacja.Nie powiem jednak co sądzę na temat książki bo nie mam pojęcia jaki wysiłek wkłada się w jej napisanie.
Powiem jednak że cenie to co sam autor robi i pomysł powiedzenia ludziom co w życiu jest najważniejsze i najcenniejsze.
Jako czytelniczka podziwiam odwagę choć nie jestem pewna czy tak można to nazwać.
Mam więc nadzieję że jeszcze kiedyś uda mi się ukraść autorowi odrobinę wiary w ludzi i poczucia posiadania całkowitej wolności w trakcie czytania dalszych losów Matiego bądz też losów i przemyśleń innych bohaterów.
Gorąco pozdrawiam.
Czytelniczka.
witaj,przepraszam ze pisze w sumie nie wiem dlaczego dales mi swoja ksiazke na deptaku w poznaniu 14 sierpnia.Chce tylko powiedziec ze jest piekna,prawdziwa i niesamowita. Dopiero zaczelam ja czytac ale wciaga tak ze zapomina sie o plynacym czasie.
Pelen podziw od wenus imieniem P.... pozdrawiam
Witam. W m-cu lipcu miałam przyjemność kupić od pana pozycję OTWARCIE. Nie chcę oceniać, coś w niej jest takiego co skłania mnie do zapytania gdzie oprócz netu mogę zdobyć pozostałe pozycję przez pana napisane. Książka, którą trzymam w ręku zespala się ze mną a ja z nią. Internet to tylko namiastka czytania, która skłoniła mnie do napisania tego mejla. Mam 2 razy tyle lat co pan dużo czytam, a że piszę do pana z taką prośbą to oczymś świadczy. Mogę zrobić sobie wydruk tego co pan napisał, ale jeżeli jest możliwość zakupu to będzie to dla mnie radością wielką. Dbaj o swój styl nie zatrać się w tym wielkim świecie. Dziękuj Bogu za dar którym Cię obdarował i go pomnażaj. Z szacunkiem H
przepraszam ze znowu pisze ale przeczytalam juz do konca Twoja ksiazke,chyba moge sie zwracac do ciebie na ty nie ma duzej roznicy wieku miedzy nami...pewnie wcale mnie nie pamietasz,a moze sie myle-nie wiem.
W kazdym razie ksiazka jest niesamowita i jednya w swoim rodzaju,po jej przeczytaniu na chwile zapomnialam o problemach jakie mnie ostatnio w zyciu spotykaja,jest prawdziwa,szczera i ponadczasowa.
czy jest jakas mozliwosc zamowienia kolejnej ksiazki?chcialam jeszcze napisac ze jestem zaszczycona ze mialam okazje poznac takiego czlowieka jak Ty i zaluje ze nie zatrzymalam Ciebie na dluzej..
P
witaj Eremiaszu,
nie będę zwracać się do Ciebie per "Pan", nie chcę się niepotrzebnie
usztywniać :) skoro i tak jesteśmy w równym wieku ;)
zaczęłam czytać Twoją książkę, przejrzałam też Twoje wiersze ze strony
internetowej, podobają mi się, pewnie słyszałeś już to setki razy....
Masz w sobie pewną pozytywną energię, coś czego nie potrafie określić,
to sprawiło, że piszę do Ciebie z pytaniem czy dasz się zaprosić na
sok, kawę, herbatę ...... cokolwiek sobie zażyczysz :)
czy masz czas w sobotę o godzinie 16:00 ?
będzie mi miło móc chwilę z Tobą porozmawiać
K
ps: kupiłam dziś Twoją książkę, szłam z koleżanką i naszymi dziećmi ....
dzis okolo poludnia spacerując z corka otrzymałysmy od Pana ksiazkę " otwarcie''
zaintrygowane Pana postawą poczytałysmy wiersze. skąd u młodego mężczyzny taki acz Mickiewiczowski jezyk? Ciekawa odmiana w tym zwariowanym siwecie
Czy zawsze rozdaje pan ksiązki na ulicach czy tez w inny sposob?
zyczymy powodzenia , i milego dnia
Szczecin ,dnia 20 sierpnia 2009
Uwodziciel z Pana, prawdziwy porywacz serc niewieścich. Ciesze się, że od czasu "Anautomi" wydał Pan kolejne tomiki. I chyba wciąż sprzedaje je Pan kobietą na ulicach, jak mi kiedyś przypadkiem, a może i nie na Marszałkowskiej. Mam wciąż te wiersze i nadal uważam, że szkoda, iż nie jest Pan bardziej znany.
Mam tylko jedno pytanie, czy wiersze sprzedaje Pan tylko kobietą, które są w tym czasie pod urokiem Pana spojrzenia?
Pozdrawiam K
B