TRAUMA >Nie wiem, co mam począć, zrezygnowany...
Kolejny chrześcijanin klątwą bogów
pogańskich na zapomnienie skazany.
Niewidome bóstwa życia odłogów
drwią w odniesieniu do mej wrażliwości.
Moich poprzedników posągi martwe,
pokryte kurzem bezproduktywności,
dostrajają bolesną ciszy harfę,
bezlitośnie zabijającą mój słuch.
Powonienie u wrót świata zostało,
by żerujących na ekskrementach much
nie muskając, ostrość swą zachowało.
Przemierzam próżnię, przyspieszając kroku
na widok cienia myśli uskrzydlonej.
Leciutko chwytam, tuląc ją do boku,
po czym pożeram - żywcem patroszonej
parujące wnętrzności. Wśród nich serce,
jeszcze bijące... Za chwilę następną
łapię. I jeszcze jedną... W salaterce
pełnej ich oczu widzę swą posępną
twarz. Już się nie mieszczą, więc je rozgniatam
nogą! W końcu mielę mózgi, w natchnieniu
formując kule, którymi załatam
dziury w psychice... - powstałe w więzieniu!!! |